Co złego może się nam przytrafić w mieszkaniu? Z pewnością boimy się ryzyka pożaru. Wciąż należy także brać pod uwagę aktywność włamywaczy. Przyczyną najczęstszych szkód jest jednak znacznie bardziej prozaiczna. To zalanie! Jeśli szkody wystąpią tylko w naszym lokalu, jesteśmy tak naprawdę jeszcze w dobrej sytuacji. Woda jednak nie ma jak wiemy zwyczaju nie korzystać z rozmaitych szczelin i przesiąkliwości napotykanych barier. Głównym kłopotem staje się więc zazwyczaj pokrycie szkód wyrządzonych sąsiadowi. Odpowiedzią na problem jest ubezpieczenie mieszkania od zalania!
SPIS TREŚCI
Ile to może kosztować i dlaczego tak dużo?
Nie trzeba zalać całego lokalu, żeby straty poszły w tysiące zł. Załóżmy, że nasz sąsiad ma drewniany parkiet i wymiany wymagają zaledwie trzy metry kwadratowe – ceny nieznacznie się wahają, ale możemy założyć, że sam materiał to będzie pierwszy tysiąc, a jeszcze trzeba go zdjąć i wymienić. Zawilgocenie ścian to w najlepszym razie konieczność skrobania kolejnych kilku, niekiedy kilkunastu metrów kwadratowych farby. Może zajść konieczność dodatkowego suszenia i zastosowania nowej gładzi gipsowej. Potem gruntowanie i dwukrotne malowanie. Nie trzeba się nad tym długo rozwodzić, każdy z reguły wykonywał w swoim życiu jakiś remont i sami wiemy, ile takie banalne z pozoru zadania pochłaniają wysiłku, jeśli chcemy, by efekt był zadowalający. Różnica jest jednak taka, że poszkodowany sąsiad nie zrobi tego sam. Fachowców na rynku od lat brakuje, często nawet partacze mają napięte kalendarze, a ci lepsi wysoko się cenią.
A jeśli zalaniu ulegnie większa powierzchnia? Jeśli wody będzie tyle, że dostanie się pod wylewkę, a na ścianie przy podłodze trzeba będzie położyć nowy tynk? 20 tys. zł na pokrycie szkód to nie jest przesada. A jeśli w mieszkaniu znajdowało się cenne wyposażenie, drogie urządzenia i inne wrażliwe na wilgoć przedmioty?
Czytelnik może odnieść wrażenie, że próbujemy go straszyć, ale tak niestety wyglądają realia – ok. 80% zgłaszanych ubezpieczycielom szkód w ramach polis mieszkaniowych dotyczy właśnie zalań. Zresztą, właśnie tak, jest się czego bać!
Nie unikniemy odpowiedzialności
Oczywiście teoretycznie możemy – nomen omen – olać także dobrosąsiedzkie relacje i próbować wymigać się od powinności naprawienia szkody. Nie mamy obowiązku odpowiadania na niczyje pytania, nie musimy także wpuszczać do siebie ustalającego przyczyny swojego kłopotu sąsiada, choćby nawet przybył z przedstawicielem administracji. Co jednak on zrobi? A co my byśmy zrobili w takiej sytuacji?
Przystąpi do dokumentowania szkód i spisywania protokołu, może przy tym sięgnąć po pomoc rzeczoznawcy majątkowego. Rozpocznie remont i będzie cierpliwie zbierał faktury i rachunki. Następnie załączy to wszystko do przedsądowego wezwania do zapłaty, które wyśle do nas listem poleconym. Zignorujemy? Pojawi się pozew o zapłatę odszkodowania. Dalej koszty będą tylko dalej rosły o te sądowe. Sprawa jest z góry przegrana – Kodeks cywilny (art. 415) stanowi jasno: “Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.” Jeśli nasz sąsiad jest ubezpieczony, pieniądze dostanie z polisy. Dla niego sprawa się zakończy, ale dla nas nadal nie – jego ubezpieczyciel zgłosi się do nas bowiem po regres.
A może to nie my jesteśmy winni?
Istnieje taka ewentualność. Nie odpowiadamy przecież za całość infrastruktury w obiekcie. Podział jest bardzo prosty – wszelkie przewody poziome, dystrybuujące wodę w lokalu oraz wykorzystujące ją urządzenia, stanowią naszą domenę. Przewody pionowe (tzw. piony) to z kolei zmartwienie zarządcy budynku, w imieniu wspólnoty i na podstawie jej decyzji obowiązanego dbać o jego stan techniczny. Jeśli więc zawiedzie właśnie taka rura, nie my za ten fakt odpowiadamy, jeśli się do tego nie przyczyniliśmy. Najpierw trzeba to jednak jednoznacznie stwierdzić, a to nie zawsze jest proste. Konieczne może się okazać kucie ścian, niekiedy na kilku piętrach, przy okazji więc demolowanie wyrafinowanego nieraz wystroju łazienek – czasy, kiedy wszystkich zadowalały dowolne płytki odeszły przecież do lamusa. Kto ma ponieść te koszty, jak jeszcze nie wiemy, kogo ostatecznie powinny obciążyć?
Tu z pomocą może nam przyjść polisa mieszkaniowa rozszerzona o ubezpieczenie OC w życiu prywatnym, obejmująca nie tylko samo zalanie, ale także koszty poszukiwania jego przyczyn.
Dobra polisa mieszkaniowa zdejmie nam troski z głowy
Dotarliśmy więc do kluczowego zagadnienia, jakim jest ubezpieczenie od zalania. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy, kiedy i który z elementów infrastruktury obiektu zawiedzie. Nie ma znaczenia, czy jest to kilkudziesięcioletni blok, czy też eleganckie nowe osiedle – bo i współczesna deweloperka regularnie dostarcza przecież dowodów traktowania jakości wznoszonych konstrukcji po macoszemu. Tego rodzaju awaria to zresztą tylko jeden z możliwych scenariuszy, a wszystkich jest znacznie więcej:
- wypięty z odpływu wąż od pralki – a spotyka się przecież i takich, którzy wrzucają go luzem do wanny;
- uszkodzenie/zużycie elementu instalacji w postaci zaworu czy np. wodomierza;
- zapchanie odpływu kanalizacyjnego;
- cieknący kran lub pozostawienie odkręconego;
- przewiercenie rury lub uszkodzenie jej w inny sposób podczas remontu;
Dużo miejsca poświęciliśmy wyrządzaniu szkód innym lokatorom, bo to po prostu może wygenerować duże koszty, których nie zredukujemy. Z naprawą zniszczonego własnego mieszkania, jeśli nie mamy ubezpieczenia, możemy poczekać bądź zdecydować się na tańsze rozwiązania (w zakresie umeblowania, podłóg itp.) w miejsce zniszczonych. Ale nie zaproponujemy tego przecież sąsiadowi! Ubezpieczenie OC w życiu prywatnym, będące m.in. właśnie ubezpieczeniem od zalania sąsiada, a także wielu innych szkód, po prostu ratuje wówczas sytuację.
Warto jednak dobrze ubezpieczyć mieszkanie także z myślą o sobie samym. Jak to zrobić?
Ubezpieczenie od zalania nie wydrenuje naszej kieszeni
Tak jak w przypadku polis wszystkich innych rodzajów, cena konkretnej polisy zależy od wielu różnych czynników. Towarzystwo ubezpieczeniowe zainteresowane będzie takimi jak:
- dokładne położenie obiektu;
- rodzaj budynku:
- metraż mieszkania:
- wykonywaniem w nim prac budowlanych;
- tym, czy jest ono stale zamieszkiwane oraz tytułem prawnym;
- jakością zabezpieczeń antywłamaniowych;
- sposobem wykorzystania lokalu.
Jeśli sami zamieszkujemy własne mieszkanie i nie prowadzimy w nim działalności gospodarczej, a w ostatnich latach nie występowały szkody, nie musimy obawiać się wysokich kosztów – dla średniej wielkości mieszkania będzie to ok 200-400 zł rocznie.
Możemy zatem bez obaw rozszerzać swoją polisę – w tym przypadku konieczne będzie ubezpieczenie oc w życiu prywatnym. Co konkretnie oferują nam ubezpieczyciele?
Ubezpieczenie od zalania w PZU i Link4
W PZU zalanie należy do ryzyk objętych podstawowym zakresem polisy DOM. Co ważne, ubezpieczyciel umożliwia wybór pomiędzy dwoma sposobami ustalania wartości zniszczonego mienia – jako rzeczywistej, a także określoną przez niego jako nową, powszechnie nazywaną także odtworzeniową. To ważne zwłaszcza dla tych, którzy dysponują już leciwym mieniem o spadającej wartości – za ich rzeczywistą wartość nie da się nabyć nowych. Polisę tą możemy rozszerzyć m.in. o OC, która pozwala na wypłatę np. w razie zalania sąsiada pod naszą nieobecność, ale także gdy będzie to efektem nieumyślnego zachowania najemcy naszego lokalu.
W Link4 zalanie lub zalanie przez osoby trzecie także należy do podstawowego zakresu. Do tej polisy OC możemy nabyć w dwóch wariantach, straty powstałe na skutek zalania obejmuje już podstawowy.
Należy przy tym pamiętać, że pokrycie szkód wyrządzonych przez wodę na własnym mieniu ruchomym będzie wymagało dodatkowego rozszerzenia!
Kiedy ubezpieczenie od zalania sąsiada lub własnego mieszkania nie zadziała?
Zasadniczo wiele z wyłączeń sprowadza się do tego, że sami będziemy musieli pokryć te ze szkód, które spowodowane zostały działaniem umyślnym. Nici z pomocy także wówczas, gdy zdarzenie było wynikiem nienależytej dbałości o stan urządzeń czy elementów konstrukcji, o ile zadanie to należało do nas. Podobnie w przypadku, gdy wykonaliśmy remont i można nam zarzucić niewłaściwe wykonawstwo danego elementu instalacji. W wyłączeniach możemy znaleźć też sformułowania w rodzaju “ciągłe zawilgocenie” – jeśli bowiem ma miejsce długotrwały proces, zakłada się, że mieliśmy czas na to, by go dostrzec i mu zaradzić.
Wniosek? Nie oszczędzajmy pochopnie i po prostu należycie dbajmy o swoje cztery kąty. Od skutków wszystkich zdarzeń, którym nie sposób było zapobiec, ochroni nas dobrze dobrana polisa mieszkaniowa.
Podsumowanie:
- Zalanie to najczęstsza przyczyna szkód w mieszkaniach;
- Z reguły ustalenie odpowiedzialności nie nastręcza trudności i można to udokumentować;
- Jeśli poszkodowany ma ubezpieczenie mieszkania, ubezpieczyciel wystąpi o regres do sprawcy
- Ubezpieczenie mieszkania nie jest drogie, a rozszerzenia OC oferują wszyscy ubezpieczyciele.